środa, 17 grudnia 2014

Rozdział X

Louis
   Idąc do kuchni czułem na sobie wzrok Grega. Zjedliśmy śniadanie i właśnie miałem pomóc Lizie w zmywaniu naczyń, ale ubiegł mnie Liam. Nawet nie wiem, kiedy mnie wyprzedził.
   - O, cześć, Louie – zawołał radośnie.
   - Cześć.
   - Chcesz mi pomóc? Jest sterta naczyń.
   - Mówiłam, że to zrobię. Dla mnie to normalka – broniła się brunetka.
   - Niczego nie będziesz zmywać – żachnął się mój przyjaciel. – Ty gotujesz, my zmywamy, tak teraz będzie, przyzwyczaj się.
   - Nie wiem czy powinnam ci mówić, że za tydzień przywiozą w końcu zmywarkę.
   - Co? – jęknął Liam. – Naprawdę?
   - Poważnie – zaśmiała się. – Ale do tej pory możecie zmywać, jeśli chcecie.
   - Liza, możemy pogadać? – przerwałem im w końcu.
   - Jasne. Dasz sobie radę?
   Chłopak spojrzał na nią z politowaniem, a ona znowu się zaśmiała i wyszliśmy z kuchni.
   - Za piętnaście minut będę gotowy – zawołał mijający nas Niall.
   - Ok – odpowiedziała mu i spojrzała na mnie. – Chcesz iść na dwór?
   - Tak, przejdźmy się na pomost.
   Szliśmy w milczeniu. Czułem się idiotycznie. Miałem odciągać od niej jej nowego przyjaciela, żeby się nie zakochała, gdy tymczasem ja byłem jeszcze bardziej w niej zakochany. Jestem żałosny, jak słowo daję.
   - Usiądziemy? – zaproponowała i nie czekając na odpowiedź, usiadła.
   - Liza, nie będę owijał w bawełnę… - zawahałem się. – Chciałbym spędzać z tobą więcej czasu.
   Gdyby nie wyglądało to idiotycznie, trzasnąłbym się w ten głupi łeb. Jak to w ogóle zabrzmiało? Mogłem wymyślić coś mądrzejszego, ale nie, palnąłem pierwszą lepszą głupotę…
   - Ok – odpowiedziała z uśmiechem.
   - Ok? – spojrzałem na nią zdziwiony.
   - A czemu nie? Cieszę się, że wyszedłeś w końcu z dołka, spędzasz czas z moim tatą i jest mi miło, że chcesz się zaprzyjaźnić też ze mną. Teraz musimy nawrócić resztę chłopaków – puściła mi oczko.
   - Ta. To co, może dzisiaj coś porobimy?
   - Jadę z Niall'em do miasta, ale jak wrócę to możemy we trójkę popływać łódką, albo coś ugotować, co?
   - Ale… chciałbym… jakby to… - chciałem, żeby to zabrzmiało w miarę normalnie. – Chciałbym spędzać czas tylko z tobą. Z nikim innym.
  
Liza
   Szok. Oczy zwiększyły mi się do rozmiaru monety pięciozłotowej.
   - Tylko ze mną? – wyjąkałam.
   Louis wyglądał jakby już żałował tych słów.
   - Tak.
   - No, ok. To jak wrócimy możemy się przejść, albo coś.
   - Super – w końcu się uśmiechnął. – Bardzo się cieszę – spojrzał mi głęboko w oczy.
   Szybko odwróciłam wzrok.
   - Muszę iść, bo zaraz jedziemy. Jak przyjadę to do ciebie zajdę.
   - Spoko.
  
    Nie mogłam się skupić na jeździe, na Niall'u, na niczym. Myślami byłam w domu, przy Louis'ie.
   - Fotoradar ci strzelił fotę - dotarły do mnie słowa przyjaciela.
   - Co?! Żartujesz?!
   - Wiedziałem, że zadziała. Ziemia do Lizy, co się z tobą dzieje?
   - Nic.
   - Przecież widzę...
   Westchnęłam.
   - Louis chce spędzać ze mną więcej czasu.
   - To chyba dobrze? Możemy w coś dzisiaj pograć.
   - Tylko ze mną...
   Kątem oka zauważyłam, że patrzy na mnie uważnie.
   - A ty co na to?
   - Nie wiem. To znaczy cieszę się, że się otrząsnął, ale... Nie wiem sama...
   - Liza, on ci się podoba, prawda?
   Spojrzałam na niego gwałtownie.
   - Patrz na drogę.
   Wykonałam polecenie.
   - Niall, ja...
   - Widzę to, nie musisz zaprzeczać. Cieszę się, że się w końcu obudził i cię dostrzegł.
   Zatrzymaliśmy się przed targiem.
   - Ale?
   - Ale lepiej, żeby cię nie skrzywdził, bo będzie miał ze mną do czynienia.
   Założył czapkę i wysiadł z samochodu.
   Co to miało znaczyć? 

Niall
   Wiedziałem, że to w końcu się stanie. Że zacznie mi umykać, aż w końcu całkiem zniknie. Powinienem się cieszyć, ale przyznaję: jestem egoistą. Nie chcę się z nikim dzielić Lizką.
   - Niall? - podeszła do mnie i dotknęła mojego ramienia. - Cokolwiek by się stało i tak będziesz moim przyjacielem.
   - Ale nie najlepszym.
   - Najlepszym - przytuliła mnie.
   Wciągnąłem zapach jej włosów. Zacieśniłem mocniej ramiona wokół jej niewielkiego ciała.
   Odchyliła głowę, a ja niewiele myśląc ją pocałowałem.
   Wyczułem, że jest zbyt zszokowana, by cokolwiek zrobić, ale po chwili odwzajemniła mój pocałunek.
   Staliśmy oparci o samochód. To Liza przerwała pocałunek, ale niespiesznie.
   - O kurcze - szepnęła, ale czule na mnie patrzyła.
   - To samo pomyślałem.
   - To się porobiło... - oparła głowę o moje ramię.
   - Liza, chcę, żebyś wiedziała, że cię kocham.
   Westchnęła głęboko i połaskotała mnie oddechem w szyje.
   - Niall...
   - Nie musisz mi odpowiadać tego samego. Chcę tylko, żebyś to wiedziała. Powinnaś to wiedzieć. Ja poczekam na ciebie...
   - Och, przestań już gadać - zamknęła mi usta pocałunkiem.
Myślałem, że zemdleje ze szczęścia.

***
Hejka ;) Przykro mi patrzeć jak nikt nie czyta moich wypocin, ale sama sobie zasłużyłam po tym jak przestałam pisać. No cóż, może się znajdą jacyś czytelnicy ;)
Tymczasem Niall w końcu się odważył wyznać swoje uczucia Lizie, a ona zamiast trzymać się Louis'a zrobiła chłopakowi wodę z mózgu. Wkurzyła mnie, ale takie są kobiety ;) A może potrzebowała tego pocałunku, żeby uzmysłowić sobie, że to Niall jest dla niej stworzony? Zobaczymy ;)