Louis
Idąc do kuchni czułem na sobie wzrok Grega. Zjedliśmy śniadanie i właśnie miałem pomóc Lizie w zmywaniu naczyń, ale ubiegł mnie Liam. Nawet nie wiem, kiedy mnie wyprzedził.
- O, cześć, Louie – zawołał radośnie.
- Cześć.
- Chcesz mi pomóc? Jest sterta naczyń.
- Mówiłam, że to zrobię. Dla mnie to normalka – broniła się brunetka.
- Niczego nie będziesz zmywać – żachnął się mój przyjaciel. – Ty gotujesz, my zmywamy, tak teraz będzie, przyzwyczaj się.
- Nie wiem czy powinnam ci mówić, że za tydzień przywiozą w końcu zmywarkę.
- Co? – jęknął Liam. – Naprawdę?
- Poważnie – zaśmiała się. – Ale do tej pory możecie zmywać, jeśli chcecie.
- Liza, możemy pogadać? – przerwałem im w końcu.
- Jasne. Dasz sobie radę?
Chłopak spojrzał na nią z politowaniem, a ona znowu się zaśmiała i wyszliśmy z kuchni.
- Za piętnaście minut będę gotowy – zawołał mijający nas Niall.
- Ok – odpowiedziała mu i spojrzała na mnie. – Chcesz iść na dwór?
- Tak, przejdźmy się na pomost.
Szliśmy w milczeniu. Czułem się idiotycznie. Miałem odciągać od niej jej nowego przyjaciela, żeby się nie zakochała, gdy tymczasem ja byłem jeszcze bardziej w niej zakochany. Jestem żałosny, jak słowo daję.
- Usiądziemy? – zaproponowała i nie czekając na odpowiedź, usiadła.
- Liza, nie będę owijał w bawełnę… - zawahałem się. – Chciałbym spędzać z tobą więcej czasu.
Gdyby nie wyglądało to idiotycznie, trzasnąłbym się w ten głupi łeb. Jak to w ogóle zabrzmiało? Mogłem wymyślić coś mądrzejszego, ale nie, palnąłem pierwszą lepszą głupotę…
- Ok – odpowiedziała z uśmiechem.
- Ok? – spojrzałem na nią zdziwiony.
- A czemu nie? Cieszę się, że wyszedłeś w końcu z dołka, spędzasz czas z moim tatą i jest mi miło, że chcesz się zaprzyjaźnić też ze mną. Teraz musimy nawrócić resztę chłopaków – puściła mi oczko.
- Ta. To co, może dzisiaj coś porobimy?
- Jadę z Niall'em do miasta, ale jak wrócę to możemy we trójkę popływać łódką, albo coś ugotować, co?
- Ale… chciałbym… jakby to… - chciałem, żeby to zabrzmiało w miarę normalnie. – Chciałbym spędzać czas tylko z tobą. Z nikim innym.
Liza
Szok. Oczy zwiększyły mi się do rozmiaru monety pięciozłotowej.
- Tylko ze mną? – wyjąkałam.
Louis wyglądał jakby już żałował tych słów.
- Tak.
- No, ok. To jak wrócimy możemy się przejść, albo coś.
- Super – w końcu się uśmiechnął. – Bardzo się cieszę – spojrzał mi głęboko w oczy.
Szybko odwróciłam wzrok.
- Muszę iść, bo zaraz jedziemy. Jak przyjadę to do ciebie zajdę.
- Spoko.
Nie mogłam się skupić na jeździe, na Niall'u, na niczym. Myślami byłam w domu, przy Louis'ie.
- Fotoradar ci strzelił fotę - dotarły do mnie słowa przyjaciela.
- Co?! Żartujesz?!
- Wiedziałem, że zadziała. Ziemia do Lizy, co się z tobą dzieje?
- Nic.
- Przecież widzę...
Westchnęłam.
- Louis chce spędzać ze mną więcej czasu.
- To chyba dobrze? Możemy w coś dzisiaj pograć.
- Tylko ze mną...
Kątem oka zauważyłam, że patrzy na mnie uważnie.
- A ty co na to?
- Nie wiem. To znaczy cieszę się, że się otrząsnął, ale... Nie wiem sama...
- Liza, on ci się podoba, prawda?
Spojrzałam na niego gwałtownie.
- Patrz na drogę.
Wykonałam polecenie.
- Niall, ja...
- Widzę to, nie musisz zaprzeczać. Cieszę się, że się w końcu obudził i cię dostrzegł.
Zatrzymaliśmy się przed targiem.
- Ale?
- Ale lepiej, żeby cię nie skrzywdził, bo będzie miał ze mną do czynienia.
Założył czapkę i wysiadł z samochodu.
Co to miało znaczyć?
Niall
Wiedziałem, że to w końcu się stanie. Że zacznie mi umykać, aż w końcu całkiem zniknie. Powinienem się cieszyć, ale przyznaję: jestem egoistą. Nie chcę się z nikim dzielić Lizką.
- Niall? - podeszła do mnie i dotknęła mojego ramienia. - Cokolwiek by się stało i tak będziesz moim przyjacielem.
- Ale nie najlepszym.
- Najlepszym - przytuliła mnie.
Wciągnąłem zapach jej włosów. Zacieśniłem mocniej ramiona wokół jej niewielkiego ciała.
Odchyliła głowę, a ja niewiele myśląc ją pocałowałem.
Wyczułem, że jest zbyt zszokowana, by cokolwiek zrobić, ale po chwili odwzajemniła mój pocałunek.
Staliśmy oparci o samochód. To Liza przerwała pocałunek, ale niespiesznie.
- O kurcze - szepnęła, ale czule na mnie patrzyła.
- To samo pomyślałem.
- To się porobiło... - oparła głowę o moje ramię.
- Liza, chcę, żebyś wiedziała, że cię kocham.
Westchnęła głęboko i połaskotała mnie oddechem w szyje.
- Niall...
- Nie musisz mi odpowiadać tego samego. Chcę tylko, żebyś to wiedziała. Powinnaś to wiedzieć. Ja poczekam na ciebie...
- Och, przestań już gadać - zamknęła mi usta pocałunkiem.
Myślałem, że zemdleje ze szczęścia.
***
Hejka ;) Przykro mi patrzeć jak nikt nie czyta moich wypocin, ale sama sobie zasłużyłam po tym jak przestałam pisać. No cóż, może się znajdą jacyś czytelnicy ;)
Tymczasem Niall w końcu się odważył wyznać swoje uczucia Lizie, a ona zamiast trzymać się Louis'a zrobiła chłopakowi wodę z mózgu. Wkurzyła mnie, ale takie są kobiety ;) A może potrzebowała tego pocałunku, żeby uzmysłowić sobie, że to Niall jest dla niej stworzony? Zobaczymy ;)