środa, 17 grudnia 2014

Rozdział X

Louis
   Idąc do kuchni czułem na sobie wzrok Grega. Zjedliśmy śniadanie i właśnie miałem pomóc Lizie w zmywaniu naczyń, ale ubiegł mnie Liam. Nawet nie wiem, kiedy mnie wyprzedził.
   - O, cześć, Louie – zawołał radośnie.
   - Cześć.
   - Chcesz mi pomóc? Jest sterta naczyń.
   - Mówiłam, że to zrobię. Dla mnie to normalka – broniła się brunetka.
   - Niczego nie będziesz zmywać – żachnął się mój przyjaciel. – Ty gotujesz, my zmywamy, tak teraz będzie, przyzwyczaj się.
   - Nie wiem czy powinnam ci mówić, że za tydzień przywiozą w końcu zmywarkę.
   - Co? – jęknął Liam. – Naprawdę?
   - Poważnie – zaśmiała się. – Ale do tej pory możecie zmywać, jeśli chcecie.
   - Liza, możemy pogadać? – przerwałem im w końcu.
   - Jasne. Dasz sobie radę?
   Chłopak spojrzał na nią z politowaniem, a ona znowu się zaśmiała i wyszliśmy z kuchni.
   - Za piętnaście minut będę gotowy – zawołał mijający nas Niall.
   - Ok – odpowiedziała mu i spojrzała na mnie. – Chcesz iść na dwór?
   - Tak, przejdźmy się na pomost.
   Szliśmy w milczeniu. Czułem się idiotycznie. Miałem odciągać od niej jej nowego przyjaciela, żeby się nie zakochała, gdy tymczasem ja byłem jeszcze bardziej w niej zakochany. Jestem żałosny, jak słowo daję.
   - Usiądziemy? – zaproponowała i nie czekając na odpowiedź, usiadła.
   - Liza, nie będę owijał w bawełnę… - zawahałem się. – Chciałbym spędzać z tobą więcej czasu.
   Gdyby nie wyglądało to idiotycznie, trzasnąłbym się w ten głupi łeb. Jak to w ogóle zabrzmiało? Mogłem wymyślić coś mądrzejszego, ale nie, palnąłem pierwszą lepszą głupotę…
   - Ok – odpowiedziała z uśmiechem.
   - Ok? – spojrzałem na nią zdziwiony.
   - A czemu nie? Cieszę się, że wyszedłeś w końcu z dołka, spędzasz czas z moim tatą i jest mi miło, że chcesz się zaprzyjaźnić też ze mną. Teraz musimy nawrócić resztę chłopaków – puściła mi oczko.
   - Ta. To co, może dzisiaj coś porobimy?
   - Jadę z Niall'em do miasta, ale jak wrócę to możemy we trójkę popływać łódką, albo coś ugotować, co?
   - Ale… chciałbym… jakby to… - chciałem, żeby to zabrzmiało w miarę normalnie. – Chciałbym spędzać czas tylko z tobą. Z nikim innym.
  
Liza
   Szok. Oczy zwiększyły mi się do rozmiaru monety pięciozłotowej.
   - Tylko ze mną? – wyjąkałam.
   Louis wyglądał jakby już żałował tych słów.
   - Tak.
   - No, ok. To jak wrócimy możemy się przejść, albo coś.
   - Super – w końcu się uśmiechnął. – Bardzo się cieszę – spojrzał mi głęboko w oczy.
   Szybko odwróciłam wzrok.
   - Muszę iść, bo zaraz jedziemy. Jak przyjadę to do ciebie zajdę.
   - Spoko.
  
    Nie mogłam się skupić na jeździe, na Niall'u, na niczym. Myślami byłam w domu, przy Louis'ie.
   - Fotoradar ci strzelił fotę - dotarły do mnie słowa przyjaciela.
   - Co?! Żartujesz?!
   - Wiedziałem, że zadziała. Ziemia do Lizy, co się z tobą dzieje?
   - Nic.
   - Przecież widzę...
   Westchnęłam.
   - Louis chce spędzać ze mną więcej czasu.
   - To chyba dobrze? Możemy w coś dzisiaj pograć.
   - Tylko ze mną...
   Kątem oka zauważyłam, że patrzy na mnie uważnie.
   - A ty co na to?
   - Nie wiem. To znaczy cieszę się, że się otrząsnął, ale... Nie wiem sama...
   - Liza, on ci się podoba, prawda?
   Spojrzałam na niego gwałtownie.
   - Patrz na drogę.
   Wykonałam polecenie.
   - Niall, ja...
   - Widzę to, nie musisz zaprzeczać. Cieszę się, że się w końcu obudził i cię dostrzegł.
   Zatrzymaliśmy się przed targiem.
   - Ale?
   - Ale lepiej, żeby cię nie skrzywdził, bo będzie miał ze mną do czynienia.
   Założył czapkę i wysiadł z samochodu.
   Co to miało znaczyć? 

Niall
   Wiedziałem, że to w końcu się stanie. Że zacznie mi umykać, aż w końcu całkiem zniknie. Powinienem się cieszyć, ale przyznaję: jestem egoistą. Nie chcę się z nikim dzielić Lizką.
   - Niall? - podeszła do mnie i dotknęła mojego ramienia. - Cokolwiek by się stało i tak będziesz moim przyjacielem.
   - Ale nie najlepszym.
   - Najlepszym - przytuliła mnie.
   Wciągnąłem zapach jej włosów. Zacieśniłem mocniej ramiona wokół jej niewielkiego ciała.
   Odchyliła głowę, a ja niewiele myśląc ją pocałowałem.
   Wyczułem, że jest zbyt zszokowana, by cokolwiek zrobić, ale po chwili odwzajemniła mój pocałunek.
   Staliśmy oparci o samochód. To Liza przerwała pocałunek, ale niespiesznie.
   - O kurcze - szepnęła, ale czule na mnie patrzyła.
   - To samo pomyślałem.
   - To się porobiło... - oparła głowę o moje ramię.
   - Liza, chcę, żebyś wiedziała, że cię kocham.
   Westchnęła głęboko i połaskotała mnie oddechem w szyje.
   - Niall...
   - Nie musisz mi odpowiadać tego samego. Chcę tylko, żebyś to wiedziała. Powinnaś to wiedzieć. Ja poczekam na ciebie...
   - Och, przestań już gadać - zamknęła mi usta pocałunkiem.
Myślałem, że zemdleje ze szczęścia.

***
Hejka ;) Przykro mi patrzeć jak nikt nie czyta moich wypocin, ale sama sobie zasłużyłam po tym jak przestałam pisać. No cóż, może się znajdą jacyś czytelnicy ;)
Tymczasem Niall w końcu się odważył wyznać swoje uczucia Lizie, a ona zamiast trzymać się Louis'a zrobiła chłopakowi wodę z mózgu. Wkurzyła mnie, ale takie są kobiety ;) A może potrzebowała tego pocałunku, żeby uzmysłowić sobie, że to Niall jest dla niej stworzony? Zobaczymy ;)

piątek, 28 listopada 2014

Rozdział IX

Niall
- Co ty na to, żebyśmy jutro pograli we dwójkę na gitarze? Może napiszemy nawet piosenkę?
- Jutro muszę jechać na zakupy do miasta, bo wszystko się kończy.
- Super! Mogę z tobą?
- To chyba nie jest dobry pomysł. Macie nie wychodzić poza teren ośrodka, żeby nikt was nie rozpoznał, pamiętasz?
- Nikt nie musi mnie rozpoznać. Udowodnię ci.
Złapałem ją za rękę i wybiegliśmy z jej pokoju. Nie puściłem jej dopóki nie znaleźliśmy się w moim pokoju.
- Zamknij oczy. Tylko nie podglądaj.
- Dobrze.
Założyłem moja ciemną perukę, okulary-kujony i zbyt luźna koszulkę.
- Możesz otworzyć oczy.
Zrobiła to i uśmiechnęła się szeroko.
- Kto by pomyślał - prychnęła. - Nie poznałabym cię gdybym nie wiedziała, że to ty! Dobry jesteś.
- Każdy z nas wyglądał zupełnie inaczej gdy tu lecieliśmy. Zachowaliśmy wszelkie środki ostrożności - puściłem do niej oczko. - Mógłbym wziąć od Zayn'a te duże słuchawki, czego nie zrobiłby prawdziwy Niall.
- Tak, ale myślę, że strój musisz wymyślić inny - zachichotała. - Chociaż ten zestaw świetnie podkreśla twoje oczy i eksponuje twoje nogi.
No tak, stałem przed nią w samej koszulce, bokserkach i białych skarpetkach.
- Bardzo śmieszne.
- A nie? - Śmiała się coraz głośniej.
- Ja ci zaraz pokażę!
Rzuciłem się na nią z poduszką. Unieruchomiłem ją nogami i okładałem jaśkiem.
- Przeproś.
- Nigdy w życiu - broniła się przed ciosami i głośno się śmiała.
- Dobra - odrzuciłem poduszkę. - Zobaczymy - zacząłem ją łaskotać.
- Aaaa, nieeee!!! Przeestaaań!!!
- Przepraszaj, już!
- Przeepraszam!
- Za co? - Trzymałem jej ręce za głową.
- Za to, że śmiałam się z Twojego seksownego stroju. I jeszcze seksowniejszych nóg.
- Masz szczęście.
Przestała się śmiać i spojrzała na mnie poważnie. Zorientowałem się w jakiej pozycji właściwie leżymy.
- Przepraszam - mruknąłem i zszedłem z Lizy.
- Nic się nie stało - uśmiechnęła się i usiadła. - Proponowałabym ci koszulę i czarne rurki, jeśli masz.
- Mam. Znasz się na modzie?
- Czy ja wiem? Czytam regularnie parę blogów, ale nie jestem znawcą.
- Jest jeszcze coś czego o tobie nie wiem?
- Coś by się znalazło - puściła do mnie oczko.
- Hej, Niall, masz może... Ups, przepraszam - Harry wparował do pokoju. - Przeszkadzam? - Uśmiechnął się złośliwie, patrząc na nietypowy strój Niall'a.
- Nie, dlaczego? - Blondyn się zarumienił i sięgnął po spodnie. - My właśnie...
- Nie musisz mi się tłumaczyć. Chciałem sprawdzić czy gitara jest u ciebie.
- Tak, proszę - podał mu instrument.
- Dzięki - wyszczerzył się i spojrzał na Lizę. - Miłego wieczoru wam życzę - wyszedł.
Gdy drzwi się zamknęły spojrzałem przerażony na Lizkę, a ona... wybuchła śmiechem.
- Widziałeś jego minę? - Wykrztusiła.
- Ten złośliwy uśmieszek?
- Nie, ta pierwsza! Jakby zobaczył ducha.
- Tak, a to tylko ja w samych bokserkach z tobą w pokoju.
- Nie w samych. Zapomniałeś o skarpetkach - znowu zaczęła się śmiać, a ja pokręciłem głową i włożyłem spodnie.

Liza
Od samego początku traktowałam Niall'a tylko jako przyjaciela. To Louisem się interesowałam jako mężczyzną. Jednak im dłużej przebywałam z Blondynem dochodziłam do wniosku, że to chłopak dla mnie. Jest wrażliwy, słodki, potrafi mnie rozśmieszyć i to do łez. Mamy wspólne zainteresowania, podobne poglądy na różne tematy. I ma wspaniałe oczy!
Postanowiłam, że zapytam o radę tatę i wieczorem przysiadłam się do niego gdy siedział przed telewizorem.
- Tatuś?
- Co tam, księżniczko?
- Słuchaj... Jak rozpoznać, że się kogoś kocha i do Ciebie pasuje?
Spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Pytam tak po prostu, nie mam nic konkretnego na myśli - musiałam skłamać.
- Hm, no pewnie każdy ma tam jakieś swoje oznaki. Ja przy Twojej mamie czułem się, jakbym miał dla siebie cały świat i nikt nie potrafił sprawić, że czułem się tak dobrze ze sobą i w ogóle. Pamiętasz, kiedyś mnie zapytałaś czemu nie mam drugiej żony. To proste. Chce kogoś kto obudzi we mnie znowu takie uczucia, a do tej pory nikogo takiego nie spotkałem. Twoja mama za to mówiła mi, że zakochała się we mnie kiedy pierwszy raz złapałem ją za rękę. Przez jej ciało przeszedł przyjemny prąd i wiedziała, że mnie poślubi. Widzisz, słońce, nad miłością się nie zastanawia, miłość się czuje. Kapujesz? - uśmiechnął się.
- Jasne. A co jeśli komuś się wydaje, że kocha dwie osoby?
- Jeżeli nie jest to np. mąż i dziecko to nie jest to możliwe. Tobie zapewne chodzi o dwóch chłopaków albo dwie dziewczyny. Widzisz, kocha się kogoś całym sobą, a serca nie można podzielić na pół, bo wtedy nie kocha się tak mocno, a właściwie wcale. Dlatego odpowiadając na Twoje pytanie: nie ma z tym co robić, bo to się tylko wydaje.
- Czyli twierdzisz, że nie da się kochać dwóch chłopaków jednocześnie?
- Nie. Miłość jest przeznaczona dla jednej wyjątkowej osoby.
- Aha.
- Skarbie, czy coś się dzieje w Twoim życiu?
- Nie, skąd? Pytałam czysto teoretycznie. Dziękuje, tatku - cmoknęłam go w policzek i pobiegłam na górę, nim zaczął mnie wypytywać.


Grzegorz

Nie mogłem przestać myśleć o mojej rozmowie z Lizą. Nigdy przedtem nie pytała mnie o sprawy miłosne, dlatego byłem pewien, że chodzi o nią. Jednym z tych dwóch chłopaków był niewątpliwie Niall, ale kim był ten drugi? Nie zauważyłem, żeby jeszcze z którymś Liza choćby rozmawiała na inny temat niż posiłek. Może to ktoś ze szkoły? Albo z internetu? Oby nie! W każdym razie najpierw muszę pozbyć się Niall'a. Dlatego udałem się do Louisa. Miałem szczęście, bo siedział akurat na pomoście.
- Cześć, stary - klepnąłem go w ramię i usiadłem obok.
- Cześć. Nie możesz spać?
- O to samo mógłbym ciebie zapytać.
- Za dużo myśli w głowie.
- Tak, mam dokładnie to samo - westchnąłem. - Louis, muszę cie prosić o pomoc.


Louis
Trochę mnie zamurowało, gdy Greg poprosił o pomoc. Nie wyglądało to na pomoc przy kolejnej szafce tylko o jakąś większą sprawę.
- Jasne, proś mnie o co chcesz.
- Chciałbym, żebyś... jakby to powiedzieć...? Powiedzmy, że ''odseparował" Lizkę od Niall'a.
- Ale jak to? Dlaczego? Przecież cieszyłeś się, że Liza ma przyjaciela.
- Przyjaciela tak, ale obawiam się, że ona by chciała czegoś więcej.
- Skąd wiesz?
- Ale nie powiesz nikomu?
- Jasne, nasze rozmowy zostają tylko między nami.
- W porządku. Otóż przyszła do mnie dzisiaj i zapytała, po czym rozpoznać, że się kogoś kocha, a potem co zrobić, jeśli czuje się to samo do dwóch mężczyzn. Zaznaczyła, że pyta czysto teoretycznie, ale nie wydaje mi się, żeby to się wzięło tak znikąd. Jednym z nich musi być Niall, ale nie mam bladego pojęcia kto może być tym drugim. Zauważyłeś, żeby z kimś się zbliżyła?
- Szczerze mówiąc dużo z nią nie rozmawiam ani nie przebywam, ale niczego takiego nie zauważyłem.

- Mógłbyś się przypatrzeć, a najlepiej zastąpić Niall'a na stanowisku jej przyjaciela?
- Jak mam to zrobić? Oni są nierozłączni, ciężko mi będzie tak wejść między nich. A poza tym, z całym szacunkiem, ale nie przesadzasz? Rozumiem twoją troskę, ale ona ma prawo przyjaźnić się z kim chce.
- Ja nie chcę, żeby cierpiała.
- To jest nieuniknione, Greg. Cierpienie jest wpisane w naszą egzystencję.
- Pomożesz mi czy nie?
Co mogłem zrobić?
- Pomogę.


***
Minęło pół roku odkąd przestała pisać. Nie mam usprawiedliwienia, chcę jedynie przeprosić tych, którzy czytali i obiecać (daję słowo honoru), że wracam do pisania, posty będą ukazywać się w każdy następny piątek i dopóki nie skończę całej historii nie zostawię opowieści.
Moje życie bardzo się zmieniło, przede wszystkim jestem studentką i mieszkam w Lublinie :) Studiuję edytorstwo na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i dlatego moje teksty będą sprawdzane po parę razy i to nie tylko przeze mnie ;)

Na razie się trzymajcie, przepraszam jeszcze raz i do następnego piątku :)

P.S. Napiszcie, proszę, w komentarzu, że czytacie i komu kibicujecie: Louisowi czy Niallowi :)

czwartek, 29 maja 2014

Rodział VIII

Liam
Odkąd Louis wyszedł nie mogłem się skupić na filmie. Myślałem tylko o tym co mówił. Bo kurde ma racje.
- Chłopaki, nie myślicie, że Louis dobrze mówił?
- Zayn cię nie słyszy, a ja mam to gdzieś - odpowiedział mi Harry.
Kiedyś wszyscy byliśmy zgrani. Nie potrzebowaliśmy wiele, by świetnie się bawić. Śmiechu nie było końca i ciągle coś odwalaliśmy. A teraz? Jeden przez drugiego mówi, że ma wszystko gdzieś. Albo nie gadamy ze sobą w ogóle, albo wymieniamy ze dwa zdania, albo się kłócimy. Tak oto obecnie wygląda życie One Direction. Nasi fani byliby zawiedzeni.
- Ja idę na spacer - powiedziałem, nie wiem po co i wyszedłem.

Harry
Nagle się teraz wszyscy będą budzić ze snu zimowego! Dobra, Niall od prawie samego początku był zachwycony, a już na pewno od przyjazdu tutaj. Louisowi ciekawe na ile przybyło tych sil witalnych. Liamowi to samo. Spojrzałem na Zayna i stwierdziłem, że nie chce mi się niczego zmieniać.

Niall
- Może byśmy obejrzeli jakiś film po obiedzie? - zagadnąłem Lizę w trakcie robienia obiadu.
- Jasne. Chyba zbiera się na deszcz - wyjrzała przez okno. - Nie wiesz czy Louis już wrócił?
- Skąd?
- Z warsztatu.
- Nie mam pojęcia. A co?
- Nie, nic.
 Po obiedzie Liam zaoferował się, że pozmywa, a my tymczasem poszliśmy do Lizy. Ma bardzo ładny pokój. Ściany pomalowane na błękitny kolor, wszystko w idealnym stanie, czysto, schludnie. W powietrzu unosił się zapach kwiatowego odświeżacza powietrza.
- Ładnie tu.
- Dzięki. Na co masz ochotę?
- Na ciebie - pomyślałem.
Spojrzałem na nią zmieszany.
- No... Jak film chcesz obejrzeć?
- Najlepiej jakiś horror.
- Co polecasz?
- Nie wiem, może...
- Liza!! - usłyszeliśmy Grega z podwórka. - Możesz zejść mi pomóc?
- Już idę - odkrzyknęła. - Poszukaj czegoś dobrego, a ja zaraz wrócę - wskazała na komputer i pobiegła.
Ja tymczasem rozejrzałem się po jej pokoju. Przy drzwiach stała duża biblioteczka niemal cała zapełniona najróżniejszymi książkami. Po lewej stronie od wejścia stało biurko, obok telewizor, a w rogu lustro. Naprzeciwko stała kanapa, a obok gitara i duża szafa. Na półce nad łóżkiem stało parę ramek ze zdjęciami, na których był Greg, mała Liza i jeszcze jakaś kobieta. Wziąłem zdjęcie do reki, kiedy wróciła Liza.
- Miałam pomoc tacie w przywiązaniu łódek, ale Louis mnie ubiegł.
Spostrzegła, co trzymam w dłoni i zamilkła.
- Czy to twoja...
- Tak, to moja mama.
- Bardzo jesteś do niej podobna. Jesteś tak samo piękna jak ona.
- Dziękuję - odwróciła wzrok.
- Wybrałeś coś?
- Właściwie to nie, ale mam inny pomysł - odstawiłem ramkę. - Najwyższy czas, żebyś obejrzała wszystkie nasze teledyski.
Uśmiechnęła się szeroko w odpowiedzi.

Liza

Byłam pod mega wrażeniem muzyki chłopaków. Nigdy nie przepadałam za boysbandami, ale ten jest naprawdę wyjątkowy! Gdy obejrzeliśmy wszystkie teledyski, Niall puszczał mi występy i wideo pamiętniki z X Factora, fragmenty koncertów, wywiady i występy w telewizji. Był z siebie bardzo dumny, oglądajac to wszystko. W sumie to mu się nie dziwie.
- Jak mi się uda w końcu zdobyć laptopa to Ci puszczę najnowszy teledysk, który jeszcze nie miał premiery. Ale laptop jest cały czas okupowany, wiec wiesz...
- Spoko - zaśmiała się. - Jaki ma tytuł?
- Best song ever.
- No, fajnie się zapowiada.
- Chcesz dalej oglądać czy masz dość?
- Żartujesz?! Dawaj co masz!

Louis
- Zapowiadali deszcz, ale w przyszłym tygodniu - westchnął Greg, patrząc w okno.
- Mieszkaniec Anglii jest przyzwyczajony do takiej pogody.
- Ty, na pewno - zaśmiał się. - Masz na coś ochotę? Zostało trochę ciasta drożdżowego.
- Liza piekła?
- Nie, ja sam - wypiął dumnie pierś. - W ciastach to ja jestem mistrzem. To jak, ukroić ci kawałek?
- Pewnie.
- A skoczyłbyś na górę i zapytał Lizkę czy nie chce czegoś? Zaszyła się tam z Niallem i od dwóch godzin nie wychodzą.
- Jasne - wstałem z kanapy.
- Drugie drzwi po lewej - zawołał za mną. Gdy stanąłem przed drzwiami doszedł mnie chichot Lizy. Uchyliłem lekko drzwi i zajrzałem do środka. Siedzieli przed komputerem i oglądali coś. Chyba jakiś nasz wywiad. Chrząknąłem i odwrócili się gwałtownie.
- VAS HAPPENIN' ?! - krzyknęli i wybuchli niepohamowanym śmiechem.
- Przyszedłem zapytać czy nie chcecie czegoś jeść? Greg kroi ciasto.
- Marchewek - odpowiedziała Liza i znowu zaczęli się śmiać.
- Herbaty z solą - dopowiedział Niall i oczywiście śmiech.
- Och, ok...
- A tak serio to dzięki, ale nic nam nie potrzeba.
- Widzę - mruknąłem i zamknąłem drzwi.
- I co? - zapytał Greg gdy wróciłem do salonu.
- Marchewek i herbaty z solą - powiedziałem cicho.
- Słucham?
- Nie, niczego nie chcą.
- Aha. A co robią?
- Oglądają jakieś nasze stare wywiady.
- W porządku. Dobrze, że się zaprzyjaźnili. Lizka nigdy nie miała przyjaciół, zawsze była zamknięta w sobie. Wolała robić wszystko sama i krzywiła się, gdy mówiłem jej, żeby z kimś wyszła.
- Wiesz czemu tak się stało?
- Gdy jej mama umarła miała niecałe 7 lat. Bardzo to przeżyła i byłem pełen podziwu, że w mig zrozumiała, że mama odeszła bezpowrotnie. Myślę, że to wszystko przez to, że inne dzieciaki miały kochające je mamy i byłoby jej przykro spotykać się z nimi. To może się wydawać dziwne, ale rozumiem ją. Każdy przeżywał to na swój sposób. Dla letników Lizka jest bardzo miła. Ogólnie jest kontaktowa i miałaby mnóstwo przyjaciół, ale myślę, że ona twierdzi, że jest za późno. Być może czeka na studia, tam ludzie są poważniejsi... Nie wiem... Dlatego cieszę się, że złapała taki kontakt z Niallem. Chociaż wolałbym, żeby pozostało to na stopie koleżeńskiej.
- Dlaczego?
- Z całym szacunkiem, Louis, ale myślę, że żaden z was nie byłby dla niej odpowiedni, ze względu na wasz tryb życia. Nie chciałbym, żeby Liza przeżywała to, co ta twoja dziewczyna.
- Tak... Masz racje... - spuściłem smutny głowę.
Nawet gdybym miał u Lizy jakieś szanse, jej tata szybko wybije jej to z głowy.

Liam
Siedziałem nad brzegiem jeziora, gdzieś w środku lasu, gdy podszedł do mnie Harry.
- Siema - przywitał się, choć już dziesiątki razy się dziś mijaliśmy.
- Cześć.
- Trochę pada.
- Nie przeszkadza mi to.
- Mogę... się przysiąść?
Spojrzałem na niego zdziwiony, ale kiwnąłem głową.
- Jasne, siadaj.
Dalej brzdąkałem na gitarze i patrzyłem na krople deszczu spadające do jeziora.
- Grasz coś konkretnego, czy tak tylko?
- Wpadł mi do głowy jeden tekst i tak sobie próbuję...
- Zaśpiewasz mi?
- Five foot something with the skinny jeans!
Don’t look back, baby follow me.
Tylko tyle mam, nic więcej.
- Nieźle się zapowiada. Od czegoś trzeba zacząć!
- Taaa...
- Słuchaj, Liam... Przemyślałem to co mówiłeś dzisiaj i Louis ma rację. Pogubiliśmy się w tym wszystkim, a przez to zapomnieliśmy, co dla nas najważniejsze.
Spojrzałem na niego zaintrygowany.
- Muzyka i przyjaźń. Przede wszystkim przyjaźń.

~ * ~
Heeeej :)
Powracam pełna sił po ciężkich zmaganiach z maturami :D A zatem postaram się pisać częściej, ale nie obiecuję, bo tyyyle się dzieje ;)

Jak Wam się podoba ciąg dalszy? ;) Jak myślicie, co będzie dalej?
Czy Niallowi wystarczy tylko przyjaźń Lizy czy będzie chciał czegoś więcej?
Czy Louis faktycznie całkowicie odpuści czy będzie się wdawał w łaski Grega i tym samym uzyska błogosławieństwo ojczulka?
A Liza? Którego z nich wybierze? O ile dojdzie do takiego wyboru...
Zostali jeszcze Liam, Zayn i Harry. Myślicie, że i oni obudzą się z otępienia i być może stworzą jakiś hit? Czy Zayn ściągnie w końcu te słuchawki?!

Sama jestem ciekawa :D
Propozycje piszcie w komentarzach :*


niedziela, 18 maja 2014

Rozdział VII

Niall
- To co teraz?
- Słuchaj, Niall, jak to było z tą dziewczyną Louisa?
Wiedziałem, że kiedyś padnie pytanie o nią.
- Co masz na myśli?
- Mówiłeś, że zerwała z nim z dnia na dzień.
- Bo tak było.
- Jak to zrobiła? Jeśli mogę wiedzieć, oczywiście.
- Napisała list i zostawiła mu w skrzynce. Najlepsze jest to, że zrobiła to po wspólnej nocy. Po prostu spała z nim, a wychodząc, zostawiła list, w którym go rzuca, rozumiesz? Liza pokręciła z niedowierzaniem głową.- Louis jak to zobaczył, załamał się. Nawet z nią po tym nie rozmawiał, nie kontaktował się. Osobiście pojechałem do niej, ale nawet nie otworzyła mi drzwi, a była na pewno, bo widziałem ją na balkonie.
- To okropne...
- Niestety.
- Myślisz, że... Ja... - spuściła wzrok. - Z resztą nieważne.
- Ważne, mów.
- Nie, graj dalej. Wybieram P.
- Nie mamy piosenki na P.
- No to S.
- 'Summer love', 'Same mistakes', 'Save you tonight', 'Stole my heart'...
- 'Summer love', zdecydowanie...


Louis
- Poznałem ją na imprezie. Od razu zwróciłem na nią uwagę, była najładniejsza ze wszystkich tam dziewczyn. Poznał nas nasz wspólny kumpel. Na początku nie była mną zainteresowana. Dopiero później przekonałem ją, żeby się ze mną spotkała. Długo zajęło mi namawianie jej na związek, ale w końcu się zgodziła i byliśmy ze sobą niecały rok. Pierwsze miesiące były cudowne, odwiedzała mnie w trasie, spędzaliśmy każdą wolną chwilę, gdy byłem w domu. Po pół roku zaczęło się psuć, ale nie jakoś drastycznie. Tydzień przed naszą rocznicą spała u mnie. Rano wyszła nim się obudziłem. Domyślałem się, że musiała pojechać do domu nim jej ojciec wróci z pracy, więc niczego nie podejrzewałem. Wychodziłem właśnie do studia, gdy coś mnie tchnęło, żeby zajrzeć do skrzynki. W środku był list, w którym to mnie rzuciła. Tak po prostu. ''Wybacz, ale nie mogę już tak dłużej. Twoja sława, koncerty... To wszystko mnie przytłacza. Może gdybyśmy spotkali się dużo wcześniej, byłoby inaczej. Do tego jeszcze te groźby od Twoich fanek... Wybacz mi, Louis, ale lepiej będzie jak się rozstaniemy. Nie żałuję ani jednej chwili z Tobą spędzonej. Żegnaj.'' - wyrecytowałem. - Nie rozmawiałem z nią po tym ani razu, ale list znam na pamięć.
- Czemu nie próbowałeś jej odzyskać?
- Bo wiedziałem, że ma rację, a ja nie jestem najlepszym materiałem na chłopaka. Widziałem ile ją kosztują te rozstania, jeszcze te groźby... Nie mogłem się pozbierać, reszta chłopaków też znalazła się w dołku po trasie, więc zaczęły się alkoholowe libacje i głupoty. Simon wiele razy nas ostrzegał, ale my robiliśmy swoje. Groził nam, ale dopiero, gdy o mało się nie zabiłem, zaczął coś z tym robić. I tak oto jesteśmy tutaj. A teraz czuję się jak wrak człowieka, nie wiem co ze sobą zrobić, nie widzę żadnych perspektyw...
- Zawsze są jakieś perspektywy tylko często jesteśmy zbyt ślepi, by spojrzeć szerzej na świat. Chłopie, masz fantastyczna robotę, robisz to co kochasz, masz kumpli, którzy skoczyli by za tobą w ogień, przed tobą jeszcze wiele dobrego i ty nie masz perspektyw?
- Moja robota stała się głównym powodem rozwalenia mi życia. Moi kumple zajęci są swoim nieszcześciem. A co dobrego przede mną to nie wiem.
- Myślę, że przesadzasz. Simon wiele opowiadał o waszych koncertach, płytach, rzucał tyloma liczbami, że zapomniałem jak się nazywam, gdy próbowałem je ogarnąć. Razem tworzycie świetną grupę, która podbiła świat! I dalej będzie to robić tylko musi wyjść z dołka.
- Tu jest ten problem. Jedyny Niall zachowuje się normalnie, a z resztą się dogadać? Graniczy to z cudem.
- A ty?
- Ja? Nie wiem co ze mną.
- A nie myślisz, że skoro to wszystko z siebie wyrzuciłeś to już jesteś krok do przodu?
- Tak.... Chyba ma pan racje.
- Mów mi po imieniu, nie jestem aż taki stary - podał mi rękę, którą mocno uścisnąłem.
- Dziękuję pa... Dziękuję ci, Greg.
- Nie ma za co. Jeśli pomogłem to super. Chcesz mi pomóc?
- Jasne. W czym?
- Maluję szafkę dla Lizy. Swoją drogą, nie widziałeś jej?
- Chyba siedziała na pomoście z Niallem.
- A, ok. To co, bierzemy się do roboty? - klasnął w dłonie i wstał.
- Pewnie.

Liza
- Zróbmy przerwę, co? - Niall odłożył gitarę i zdjął koszulkę. - Strasznie się robi gorąco. 
Zatkało mnie. Starałam się nie patrzeć, ale nie mogłam oderwać wzroku od umięśnionej klaty Blondyna.
- Może... Chcesz ... Coś do picia? - jąkałam się.
- Nie, sam sobie zaraz pójdę.
- Daj spokój, skoczę akurat po moją wodę i wezmę witaminy. Zaraz wracam. - poderwałam się i czym prędzej poszłam do domu. Nie wiem jak wytrzymam z nim resztę dnia jak będzie tak paradował bez koszulki!
Z okna w kuchni usłyszałam męskie śmiechy dochodzące z warsztatu taty. Ktoś przyjechał czy jak? Poszłam tam pod pretekstem zaniesienia soku i nie uwierzyłam w to co zobaczyłam! Louis pomagał mojemu tacie w malowaniu szafki dla mnie!
- O, witaj skarbie - przywitał się tata. - Właśnie Louis mi opowiadał jak dostawał tony marchewek od fanek gdy ogłosił, że je uwielbia. Mamy marchewki w domu?
- Co ty przecież nie o to chodzi - roześmiał się brunet.
- Nie ma, ale pewnie jutro będę jechała do miasta to kupię.
- Kup dużo.
- Daj spokój, Greg!
- Greg? - zdziwiłam się.
- Faktycznie Grzegorz jest takie zbyt wyniosłe, Greg lepiej brzmi.
- Jesteście na ''ty''? - drążyłam dalej.
- Taaak, każdemu z chłopaków chcę to zaproponować. Nie jestem w końcu taki stary, prawda? - puścił oczko do chłopaka i roześmiali się.
- W porządku, ja wracam do Nialla. Na obiad zrobię gulasz.
- Świetnie - odpowedział tata i dalej malował drzwiczki.
- Swoją drogą ładna szafka - rzuciłam na odchodne.

Niall
Jestem idiotą, wiem, ale Liza chyba mi się podoba. Jako dziewczyna jest wspaniała, niemal idealna jak dla mnie. Ma taki cudowny uśmiech i uroczo zakłada włosy za ucho. Uwielbiam słuchać jej śmiechu i patrzeć jej w oczy, chociaż gdy robię to za długo odwraca wzrok speszona.
- Jestem - usłyszałem jej wesoły głos.
- Już się pozbierałaś?
- Po czym?
- Po zobaczeniu mnie topless - roześmiałem się, a ona za mną.
- Tak, wzięłam szybki prysznic, ochłonęłam, możemy grać dalej - zażartowała.
- Wybierasz literkę czy chcesz coś zupełnie innego?
- Chcę zagrać.
- Umiesz?
Spojrzała na mnie z politowaniem, więc podałem jej bez słowa gitarę.
- Czego chcesz posłuchać?
- A co umiesz?
- Wybierz literkę.
- Niech będzie... Na V coś znasz?
- Jasne - wzruszyła ramionami i zaczęła grać.
Z początku nie poznałem melodii, ale gdy (uwaga!) ZACZĘŁA ŚPIEWAĆ się okazało, że to 'Viva la vida'.

Ma nieziemski głos. Pierwsze wersy śpiewała nieśmiało, ale gdy uśmiechnąłem się zachęcająco śpiewała śmielej. W refrenie do niej dołączyłem, co widocznie ją ucieszyło. Na koniec zacząłem jej bić brawa.
- Dziewczyno, gdzieś ty się tego nauczyła? - zawołałem z zachwytem. - Grasz i śpiewasz jak profesjonalistka!
- Jestem samoukiem w każdej możliwej kwestii. Zawsze więcej uczyłam się w domu niż w szkole. Grać uczyłam się z książką i internetem, a śpiewać... Tak jakoś samo przyszło. Pewnie nie jest to do końca czysto...
- Wręcz przeciwnie, jest idealnie! Mówi ci to zawodowy wokalista. Masz ogromny talent, Lizka!
- Dziękuję - spuściła wzrok i na jej policzkach pokazały się rumieńce.
- Zrobiłabyś karierę, oooj!
- Nie, dzięki. Wolę samej sobie śpiewać.
- Teraz i mi.
- Oczywiście. Ale zachowaj to dla siebie, ok?
- Jasne.
- Słuchaj... - spojrzała na zegarek - pogramy jeszcze z pół godziny i pójdę robić obiad.
- PójdzieMY jak już.
- Nie musisz...
- Wiem, że nie muszę ci pomagać, powtarzasz mi to codziennie. Mimo to chcę i ci pomogę i skończmy ten temat, ok?
- Ok ok. To co teraz?
- Znasz ''All you need is love''?

~ * ~
Ufff, wyrobiłam się :D Jeszcze przed północą :D
Kochaniutkie, do przyszłego weekendu nic się nie pojawi, bo w czwartek i piątek mam ustne matury, więc muszę kuć :P Ale potem zacznę pewnie częściej pisać :)
Dziękuję za każdy komentarz :* Nawet jeden daje wiele radości :)
Buźka :*

poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział VI

Niall
- To co robimy? - zapytałem Lizę po śniadaniu.
- Co byś chciał robić?
- Mam pewien pomysł. Spotkajmy się za 15 minut na pomoście - poleciałem do swojego pokoju.
- Siema - usłyszałem za sobą, gdy wyjmowałem gitarę z futerału.
- O, Louis, cześć. Co tam?
- Jakoś leci. A u ciebie?
- Też.
- Będziecie grać?
- Tak, nudno trochę to pomyślałem, że pośpiewam Lizie nad jeziorem. Przyłączysz się?
- Nie, dzięki - prychnął.
- Louis, ona jest bardzo sympatyczna, a wy traktujecie ją jak kucharkę i sprzątaczkę, z którą nie da się pogadać. Liza to najlepsze co nas mogło tu spotkać, nie rozumiesz tego?
- Chcesz to się z nią przyjaźnij, broni ci ktoś? My nie musimy - wybuchnął.
- Pewnie. Przesiedźcie obrażeni całe wakacje. Nie widzisz tego, że sprawiacie jej przykrość? Ona się tak stara, a wcale nie musi...
- Może dla ciebie się stara?
- Nie udawaj głupszego niż jesteś. I jeszcze ślepego. Chciałbym, żeby to była prawda co mówisz, ale widzę jak na ciebie patrzy, kretynie - chwyciłem gitarę i wyszedłem z pokoju.
- Co? - zawołał za mną. - Mówisz poważnie?
- Umiem być poważny! - odkrzyknąłem ze schodów.

Louis
Jestem idiotą. Kretynem. Baranem. Nie zasługuję na nią. Przecież co ja sobą obecnie reprezentuję? Nieszczęśliwą gwiazdeczkę, która załamała się, gdy tylko jej się coś nie powiodło. Do tego dochodzi fakt jak ja ją traktowałem! Niall ma rację...

Liza
- Co żeś wymyślił? Będziesz mi śpiewał?
Blondyn przyszedł z gitarą i tym swoim rozbrajającym uśmiechem.
- A chcesz?
- Jasne!
- Przyznaj się Piotrowska, ile naszych piosenek słyszałaś?
Zakryłam oczy dłonią ze wstydu.
- Żadnej. Nie miałam kiedy.
- Tak myślałem - rozsiadł się kolo mnie. Nastroił gitarę i spojrzał na mnie. - Powiedz jakąś literkę.
- Po co?
- Wybierzesz tym samym tytuł piosenki. No, dawaj.
- Hm... L?
- "Live while we're young", "Last first kiss", "Loved you first" czy 'Little things'?
- Ty wybierz.
- Wolna czy szybka?
- Szybka.
- No to 'Live while we're young'.
Zaśpiewał mi świetną, skoczną piosenkę, idealną do słuchania w wakacje.

Tymczasem obiecałam sobie, że muszę przesłuchać ich piosenki.
- Co dalej? Jaka literka?
- I.
- Teraz po prostu strzelaj. "I would", "I wish", "I want", "Irresistible", "I should have kiss you" ?
- "Irresistible".

Louis
Poszedłem poszukać chłopaków. To musiało się skończyć.
- Wstawać, gamonie!
Siedzieli w salonie. Harry przeskakiwał po kanałach w tv, Liam patrzył w ekran laptopa, a Zayn (jak zawsze) słuchał muzyki.
- Mów za siebie, sam jesteś gamoń - Styles nawet na mnie nie spojrzał.
- Ruszcie się i zróbmy coś ze sobą. Chcecie całe lato tak przesiedzieć?
- Czemu nie? - Liam też nie zaszczycił mnie spojrzeniem.
- Kurwa, chłopaki, weźcie się w garść!!! - wrzasnąłem, aż Zayn zdjął słuchawki i wszyscy na mnie spojrzeli.
- Co żeś się tak czepił? Źle ci? - zapytał Zayn.
- Źle. Co się z nami dzieje, chłopaki? Nie widzicie, że się staczamy i niedługo nie będzie czego ratować?
- Co proponujesz?
- Nie wiem, nigdy nie brakowało nam pomysłów na zabawę, co się zmieniło? Jest świetna pogoda, może Greg potrzebuje pomocy, a może dołączymy do Lizy i Nialla? Siedzą na podeście.
- Szczerze? Mam to wszystko w dupie - rzekł Zayn i założył z powrotem słuchawki na uszy.
- Daj se siana Louis, życia nie zmienisz, a my jesteśmy w czarnej dupie - podsumował Harry i wrócił do bezsensownego męczenia pilota. Liam tylko wzruszył ramionami i wrócił do oglądania jakiegoś filmu.
- Świetnie! Spędźcie tu całe wakacje! - wybiegłem z domu, trzaskając drzwiami. Nie chcą to nie, ja nie zamierzam zmarnować ani minuty tego lata.
Z daleka widziałem Lizę i Nialla. Grał na gitarze i coś śpiewał, ale nie słyszałem co. Liza śmiała się raz za razem. Czy Niall miał rację, że jej się podobam? Mam nadzieje... Swoje kroki skierowałem do warsztatu za domem. Greg był stolarzem i potrafił zrobić cuda z kawałka drewna. To znaczy wiem to, bo Simon mówił.
- Dzień dobry, Greg. Mężczyzna odwrócił się gwałtownie, chyba go przestraszyłem. Uśmiechnął się, gdy zobaczył, że to ja.
- Cześć... Louis, prawda?
- Tak.
- Wybacz, zawsze miałem problemy z imionami. Za to do twarzy mam świetną pamięć - uśmiechnął się serdecznie i wrócił do malowania jakiejś szafki.
Są tacy ludzie, którzy z samego wyglądu wydają się być sympatyczni. Greg taki jest. Od samego początku ani razu się do nas nie przyczepił ani nie robił problemu z tego, że mu nie pomagamy czy coś.
- W czym mogę ci pomóc, Louis?
- To ja przyszedłem o to zapytać.
Greg poderwał głowę i spojrzał na mnie zdziwiony.
- Simon chyba nie kazał wam pracować?
Nie chciałem wydać Simona, poza tym wyszło by na to, że robię to, bo muszę.
- Nie, absolutnie! Ile można siedzieć i gapić się w telewizor albo komputer. Chciałbym się w końcu wziąć za siebie i zrobić coś pożytecznego. Od dłuższego czasu nie robię nic tylko sprawiam wszystkim kłopoty.
W końcu to z siebie wyrzuciłem. Nachodziły mnie takie myśli, ale byłem zbyt zadufany w sobie, żeby się do tego przyznać.
- Chcesz pogadać? - zapytał przyjaźnie. - Może nie jestem najlepszym doradcą, ale umiem słuchać.
- Chcę - powiedziałem krótko.
- Siadaj - wskazał mi niewielki pieniek i sam usiadł na drugim. - No, to opowiadaj.
Westchnąłem.
- Wszystko zaczęło się od Eleanor...

~ * ~
Halo Halo, kolejny rozdzialik :D Muszę się wziąć chyba za promocję opowiadania ;)
Kolejny pojawi się już wkrótce ;*

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział V

Liza
Simon mówił, że są to naprawdę fajni i mili chłopcy oraz, że na pewno nie będzie z nimi żadnych problemów. Ok, problemów nie ma, ale co z tego jak siedzą cały czas obrażeni na wszystko i wszystkich? Tylko z Niallem się dogaduję. Pomaga mi w kuchni, chodzimy nad jezioro i nie odstępuje mnie na krok. Louisa często łapię na tym, że mi się przygląda, ale oprócz pytań o posiłki nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Harry chyba jest mną zainteresowany, ale nie okazuje tego zbyt wyraźnie. Zayn wygląda jakby wszystko miał gdzieś i co go widzę to ma słuchawki na uszach. Natomiast Liam też niby jest, ale jakby go nie było.
Trzeciego wieczoru pobytu chłopaków, gdy siedzieliśmy z Niallem na pomoście zapytałam w końcu czemu tu trafili.
- Po naszym wielkim sukcesie trochę nam odbiło i rozpuściliśmy się. W mediach ciągle było o naszych wybrykach. Imprezy, alkohol, w niektórych przypadkach seks... Każdy przeżywal to po swojemu, ale momentami nie dawaliśmy rady. Ciągły stres, goniące terminy, zero wolnego czasu i jeszcze te rozdarte panny. Fajnie jest mieć fanów, ale jak podejdą, przywitają się, poproszą o autograf czy zdjęcie, a nie 5 minut się dra, a dopiero potem coś powiedzą.
- Sorry, może się nie znam, ale tylko to doprowadziło do tego, że tak was ukarano? Życie większości młodzieży tak wygląda.
- Generalnie założenie było takie, że mamy być słodcy i grzeczni. Nie brano pod uwagę, że my też dorastamy i też chcemy poszaleć. Ja i Liam to jeszcze nie robiliśmy nic tak złego, ale reszta dala Simonowi do wiwatu. - spojrzałam na niego zaintrygowana. - Zayn na przykład zamknął się w sobie, z nikim nie gada i albo pali albo pije. Tutaj sobie nie może na to pozwolić, dlatego ciągle słucha muzyki, ale gdyby miał dostęp, to byś zobaczył co potrafia. Harry jak to Harry oddał się rozkoszom ciała i prawie co wieczór spał z inną kobietą w różnym wieku. Louis przeżył to wszystko najgorzej z nas, bo nie dość, że byliśmy zawaleni robotą i siadaliśmy psychicznie to jeszcze rzuciła go dziewczyna i to w zasadzie z dnia na dzień, dlatego tak to przeżył. I kolejny z nas rzucił się w alkoholowy wir. Raz o mało nie rozwalił się samochodem. To właśnie zdarzenie przeważyło na decyzji, że wyjeżdżamy.
- A ty z Liamem serio byliście tacy grzeczni?
- Ok, mi też się zdarzało wypijać za dużo i potem nie móc dojść do domu o własnych siłach, to muszę przyznać - zaśmiał się.- Jednak Liam jest tu zupełnie niepotrzebnie. On miał w sobie kontrolę i wiedział gdzie jest granica, czego nie można było powiedzieć o nas. Próbował nas postawić do pionu, ale my i tak robiliśmy swoje. Jest tu tylko dlatego, że jesteśmy zespołem.
- No dobrze, ale przecież jesteście pełnoletni. Nie mogliście się po prostu nie zgodzić?
- Nie, ponieważ Simon uzasadnił to "działaniem dla dobra zespołu" a w kontrakcie mamy wyraźnie napisane, ze jeśli chodzi o "dobro zespołu" to mamy się dostosować do woli Simona.
- Żałujesz, że tu jesteś?
- W drodze żałowałem, ale jak zobaczyłem to miejsce i poznałem Ciebie nie żałowałem ani przez chwilę.
- Tak tylko mówisz - zarumieniłam się.
- Mówię absolutnie poważnie!
- To bardzo miłe co mówisz...
Czułam jak płoną mi policzki. Mój towarzysz chyba to zauważył, ale tylko się uśmiechnął i nic nie powiedział na ten temat.
- Co jutro robimy? - zagadnął.
- A co byś chciał robić? Możemy popływać łódką, połazić po lesie albo po prostu posiedzieć tutaj. Wiem, że nie ma tu zbyt wielu atrakcji, ale może coś się nam uda wykombinować.
- Coś się wymyśli - puścił mi oczko, a ja się (znowu!) zarumieniłam.
- Tu jesteście! - aż podskoczyliśmy.
- Harry, nie strasz!
- Sorka - uśmiechnął się i usiadł koło mnie.
- Jak tam?
- U mnie bez zmian, to raczej Twoje życie się trochę zmieniło.
- To fakt - westchnął. - Ale nie ma tego złego co by ma dobre nie wyszło, prawda? - objął mnie ramieniem. - Tak, chyba tak - wyjąkałam.
- Zostaw ją, Styles - warknął Niall.
- Dobra, sorry! - uniósł ręce w obronnym geście. - Coś się zrobił taki pyskaty?
- Jakiś problem masz z tym?
- Dobra, ej, spokojnie! - przerwałam im szybko. - Nic się takiego nie stało.
- Widzisz? - Loczek uśmiechnął się triumfalnie i znowu mnie objął.
- Zabieraj te łapy! - warknął ktoś za nami. Odwróciliśmy się wszyscy. Louis.
- Coście się mnie tak czepili?! - Harry wstał i poszedł w las.
- Musisz uważać, Liza, on łatwo nie popuści - przemówił brunet.
- Jasne, dzięki.
Nastala chwila ciszy.
- Pójdę coś zjeść - blondyn wstał.
- Niedawno była kolacja.
- Musisz wiedzieć, że jem bardzo dużo i często - puścił do mnie oczko i poszedł. Louis nadal stał nieruchomo.
- Usiądziesz? - wskazałam miejsce koło mnie.
- Pewnie.

Louis
Na tą chwilę czekałem! Udało mi się przepędzić tego pajaca - Styles'a, Niall'owi na migi pokazałem, żeby gdzieś poszedł i w końcu byłem z nią sam na sam. Wiele razy łapałem jej spojrzenie, a ona moje i czułem po prostu, że nie jest jej to obojętne.
- Liza, muszę cię przeprosić - uznałem, że od tego warto zacząć.
- Za co? - spojrzała na mnie zdziwiona. Ślicznie jej się marszczy czoło. Znaczy marszczy się normalnie, ale dla mnie to było śliczne. Jak ona cała.
- Zachowywałem się jak burak wobec Ciebie. Przecież to nie twoja wina, że tu jesteśmy, a się w pewnym sensie wyżywałem na tobie.
- Wcale nie! Nie odczułam tego w ten sposób.
- To świadczy tylko o tym, że jesteś wyrozumiała. Normalnie nie jestem takim gburem. W zasadzie nikt z nas nie jest. Ale tyle się działo u nas, Niall ci pewnie mówił...
- Tak.
- W każdym razie przepraszam i nie będę już taki.
- Spoko - uśmiechnęła się. - Jakbyś chciał pogadać to wiesz gdzie mnie szukać.
- Dzięki.
Serce to mi o mało nie wyskoczyło z piersi. Co ta dziewczyna w sobie ma, że w ciągu jednego dnia mnie w sobie rozkochała? I to nic nie robiąc!
- To ja... już pójdę... - wyjąkałem.
- Tak, ja tez... Za moment - uśmiechnęła się do mnie serdecznie i zrozumiałem, że chce zostać sama.
- To... dobranoc.
- Dobranoc.

Liza
To chwila była najcudowniejsza chwila, ever! Te jego oczy... Tak oszałamiająco świeciły się w blasku księżyca! I ma taki słodki uśmiech! A ta jego niesforna grzywka? Coś wspaniałego!
Ale tak, wiem, że to by nie miało sensu... On teraz tu jest, ale za dwa miesiące go nie będzie, a ja zostanę ze złamanym sercem...

~ * ~
Siemaneczko :D
Już po pisemnych maturach, za niecałe dwa tygodnie ustne, więc zaczynam już regularnie dodawać posty :) Nie wiem w jakich odstępach czasowych, zależy jak mnie moi czytelnicy będą motywować :)
Nie wiem czy ten post jest wystarczająco długi, jak chciała horan ahfcsha, ale po prostu nie umiem zawrzeć kilku niepowiązanych wątków ;) Z tego względu dodam już jutro albo pojutrze kolejny :*
Miłej niedzieli <3

środa, 7 maja 2014

Rozdział IV

Liza
- Słuchajcie, to ja będę przygotowywać dla Was posiłki, więc proszę was, jeśli będziecie mieli jakieś specjalne życzenia to mówcie mi dzień przed, żebym zrobiła zakupy, ok?
Przeczuwałam, że tylko Blondyn mi odpowie. Reszta patrzyła obrażona, każdy w inną stronę i ignorowali mnie totalnie.
"Nie przejmuj się, to tylko dwa miesiące, szybko zleci" - powtarzałam sobie co chwila.
 - Dooobra to co chcecie na kolację?
- Cokolwiek - wzruszył ramionami Liam. Siedział właśnie na fotelu i przeglądał jakąś gazetę.
- Super - westchnęłam i wyszłam z salonu.
Powlokłam się niechętnie do kuchni. Postanowiłam, że pójdę się spytać Simona, który siedział właśnie z tatą w naszym domu.
- Obojętnie. Zjedzą wszystko co im dasz - odpowiedział mi.
Świetnie. I tak muszę sama pomyśleć, i tak...
W kuchni czekał na mnie blondyn.
- Przyszedłem Ci pomóc - uśmiechnął się szeroko.
- To miłe z Twojej strony, dziękuję - odwzajemniłam jego uśmiech i podeszłam do lodówki. - Masz moze jakąś koncepcje, co byście chcieli zjeść?
- Hm... - spojrzał na jedzenie.
- Tylko nie mów, że obojętne, bo jak jeszcze raz to usłyszę, to zacznę krzyczeć.
- Ok - roześmiał się i wyjął drożdże. - Zrobimy pizze, co ty na to?
- Fantastyczny pomysł!

Niall
Strasznie polubiłem tą dziewczynę! Bawiliśmy się świetnie
 robiąc razem kolację. Na koniec kuchnia wyglądała jakby przeszło przez nią tornado, ale wspólnymi siłami doprowadziliśmy ją do porządku. Liza opowiedziała trochę o sobie, dużo pytała o nasze życie. Przyznała się szczerze, że przed naszym przyjazdem wiedziała o nas tylko, że żyjemy i Simon jest naszym menagerem. Nadal jej się mylą imiona i ciągle ją poprawiam. Mimo wszystko fajnie jest mieć kumpele, która nie widzi we mnie sławnego piosenkarza tylko "uroczego blondynka" jak to powiedziała.
Przy kolacji rzucaliśmy hasłami, których znaczenie znaliśmy tylko my i wybuchaliśmy śmiechem, a wszyscy patrzyli na nas zdziwieni. Po kolacji Liza poszła zmyć naczynia, a Simon zebrał nas w salonie.
- Chłopaki, nie ukrywam, że mam nadzieję, że nie przyniesiecie mi wstydu, nie będziecie kombinować i łamać zasad.
- Są jakieś nowe? - zapytał Louis.
- Zasady są proste: żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Zostawiam Wam laptopy, w których nie ma połączenia z internetem, ale możecie na nich słuchać muzyki, oglądać filmy, nagrywać i ewentualnie pisać pamiętnik jeśli chcecie. Możecie oglądać telewizję, spacerować nad jeziorem, ale poza bramę wolałbym, żebyście nie wychodzili, bo ktoś niepotrzebnie może was zobaczyć. Macie również mikrofon, gitary, więc mam nadzieję, że zaowocuje to nowymi piosenkami. Jakieś pytania?
- Przyjedziesz jeszcze do nas w czasie wakacji? - zapytałem.
- Nie jestem obecnie w stanie odpowiedzieć Ci tak na 100%, Niall. Jest to możliwe, ale pewny nie jestem. Jeszcze coś? - pokręciliśmy głowami. - Ach, no i myślę, że pomożecie Lizie w pracach domowych i ewentualnie Gregowi, jeśli będzie mu potrzeba. Wyjeżdżam z samego rana, więc pewnie nie będziemy się widzieć. - Nikt się nawet nie ruszył. - Wiem, że jesteście wściekli, ale robię to dla Waszego dobra - wstał z kanapy i wyszedł.

~ * ~
Hello :D
Dzisiaj jeszcze krótko, w weekend obiecuję dłuższy rozdział :)

Jeśli chodzi o maturę to idzie mi świetnie :D Świetnie jak na moje możliwości i oczekiwania :D
Jestem cała w skowronkach i oby tak dalej :)

sobota, 3 maja 2014

Rozdział III

Liza
Wyszłam z domu akurat w momencie, gdy jakiś Mulat wkładał (zapewne telefon) do worka. Ten z kręconymi włosami taksował mnie wzrokiem i uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłam lekko jego uśmiech i podeszłam do taty. Wtedy reszta skierowała na mnie wzrok.
- Właśnie, poznajcie moją córkę, Lizę.
- Cześć - machnęłam lekko ręką.
- Miło cię widzieć, Liza. Jak leci? - Simon mnie objął.
Znam go odkąd sięgam pamięcią. Jest dla mnie jak wujek, który zawsze był obecny w moim życiu. Tata nawet mówił, że miał być moim chrzestnym, ale coś tam nie wypaliło.
- U mnie wszystko w porządku, a u ciebie?
- Też. Siwych włosów przybywa, ale to już norma. Za to ty piękna jak zawsze - puścił do mnie oczko, a ja spuściłam zawstydzona wzrok. - Poznaj moich chłopców - wskazał chłopaków i wymienił ich imiona.
- Witajcie w Polsce - uśmiechnęłam się, ale tylko Kędzior (chyba Harry) i Blondyn go odwzajemnili. Mulat podziwiał swoje buty, ten na krótko obcięty patrzył rozżalony na Simona, a Louis wyglądał na znudzonego. Albo nieźle wkurzonego. Nie przypadkowo zapamiętałam tylko jego imię. Od razu mi się spodobał. Jest niesamowity i bardzo się cieszę, że spędzi u mnie dwa miesiące.

Louis
Kiedyś czytałem, że jak ktoś patrzy na kogoś atrakcyjnego (według niego) to rozszerzają mu się źrenice. Gdy ją zobaczyłem normalnie to poczułem! Szła niepewnie, kołysząc biodrami. Jej długie włosy rozwiewał wiatr i uśmiechała się lekko.
Ale co z tego jak jej wzrok był skierowany na Harrego? I nawet się uśmiechnęła do niego. Świetnie. Jeszcze jej nie poznałem, a już byłem na straconej pozycji. Głupi Harry. Ostatnio wkurza mnie coraz bardziej. Każda laska jak tylko spojrzy na niego to już jest jego. A on je wykorzystuje. Lubię tego faceta, ale gdy chodzi o dziewczyny nie mogę powstrzymać w sobie tego ukłucia zazdrości.
Kurcze, ta cała Liza serio mi się spodobała, ale co zrobię?

Niall
Nasz domek jest fantastyczny! Prosty, ale jakże nowoczesny i wspaniały! Bywaliśmy w najlepszych hotelach, ale żadnego nie oddałbym za mój obecny pokój! Z okna mam widok na jezioro i tym samym na zachód słońca. Fantastycznie!!! Patrząc na miny chłopaków tylko ja wytrząsam z siebie resztki entuzjazmu. Ale mi się naprawdę tu podoba!

~ *** ~
Siemaneczko ;)
Za dwa dni matura, a ja tu zamiast przy książkach :P Ale chwila przerwy każdemu jest potrzebna :]
Następnego rozdziału spodziewajcie się jakoś w przyszłym tygodniu :*

3majcie za mnie kciuki, prooooszę :*

P.S. Zapraszam też na blogi ze spisu po prawej stronie ;) Naprawdę warto <3

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

.

Kochani!
Jeżeli ktoś to wgl czyta to chciałabym przeprosić, ale przez najbliższe dwa tygodnie nie dodam żadnego rozdziału z tego względu, że mam maturę i uczę się, a potem same egzaminy i nie mam głowy ani czasu do pisania.
Trzymajcie za mnie kciuki i cierpliwości ;**

środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział II

Liza
Dzień przed ich przyjazdem przygotowałam im pokoje. Simon zapłacił tyle za ich pobyt, że spokojnie mogliśmy zamknąć ośrodek wczasowy na wakacje. Na bramie już wisiała tabliczka "Prace remontowe. Ośrodek zamknięty na całe lato. Za utrudnienia przepraszamy."
Każdy z chłopaków miał osobny pokój. Ich menager nie chciał niczego zmieniać w ich wystroju. Stwierdził, że to będzie lekcja pokory i przypomni im, że kiedyś nie spali w 5-gwiazdkowych hotelach. Jak dla mnie bardzo surowo ich potraktował. Kazał nawet odłączyć dostęp do internetu w ich domku. Będzie ciekawie...

Louis
Podróż była długa i męcząca. Simon sobie wymyślił, że założymy męskie peruki i ciuchy, na które w życiu byśmy nie spojrzeli, żeby nas czasem nikt nie rozpoznał. Polecieliśmy jego prywatnym samolotem i wylądowaliśmy na jakimś dzikim lądowisku. Tam czekał już na nas jeep, który miał nas zawieźć na miejsce.
- Zasady są proste chłopaki. Macie sobie przypomnieć jak to było, gdy nie byliście gwiazdami,  a zwykłymi chłopakami - powiedział nam w samochodzie. - Zostawiam Was na całe wakacje z fantastycznymi ludźmi. Zajmą się Wami i dopilnują, żebyście niczego nie zbroili.
- Zobaczymy - mruknąłem.
- Mówiłeś coś, Louis? - spojrzał na mnie surowo.
- Nie, absolutnie - wzruszyłem ramionami.
- Jest możliwość, że wrócimy wcześniej za dobre sprawowanie? - zapytał Liam.
- Nie. Przyjadę po Was dopiero 31 sierpnia i ani dnia wcześniej. Przegięliście na tyle, że nie macie żadnej ulgi.
- A co, jeśli ktoś umrze z naszej rodziny?
- Planujesz kogoś pogrzebać, Harry?
- Pytam teoretycznie.
- To teoretycznie zostawmy to losowi. Wasze rodziny wiedzą o wszystkim i zgodzili się na to. Mówiłem, że macie się pożegnać, bo długo nie będziecie mieli z nimi kontaktu.
- A co z internetem? Nie możemy mieć go chociaż raz na tydzień?- zapytał Niall, a my spojrzeliśmy na Simona z nadzieją.
- Pogadamy na miejscu - urwał.
Samochód zatrzymał się przed bramą z jakąś tabliczką o pracach remontowych. Simon zadzwonił do kogoś, pewnie do tego całego Grzegorza, i powiedział, że jesteśmy na miejscu. Po chwili brama się otworzyła.

Niall
Muszę przyznać, że okolica jest przepiękna. Nie wiem, czego się spodziewałem, ale na pewno nie takich widoków. Jezioro jest całkiem spore, ale i czyste. Pomost był chyba niedawno remontowany. A dom (a właściwie dwa)? Urocze. Jeden pewnie jest tego właściciela i jego córki, a drugi dla nas.
- Simon! - wykrzyknął jakiś facet trochę przypominający mi z twarzy Dr House'a.
- Greg! Miło Cię znowu widzieć! - objęli się przyjaźnie. - Poznaj moje dzieciaki - wskazał na nas ręką.
- Witajcie, chłopaki.
- Cześć - odparliśmy chórem.
- To jest Louis, Harry, Liam, Zayn i Niall - przedstawił nas wskazując ręką po kolei. - A to Grzegorz. Będzie się wami zajmował przez najbliższe dwa miesiące.
- Zajmował się to chyba za dużo powiedziane, jesteście dorosłymi facetami, więc sami potraficie się sobą zająć, nie? - roześmiał się Grzesiek. Zawtórowałem mu tylko ja i Simon.
- Dobra, to jeszcze jedno - Simon klasnął w dłonie i wziął od przyjaciela jakiś worek. - Telefony - wyciągnął go w naszą stronę.
- Co?! - prychnął Harry.
- Myślałem, że od razu zrozumiecie, no ale dobra. Oddajcie mi swoje telefony, laptopy i tablety. - Żartujesz sobie, prawda? - zapytał Louis, ale po minie menagera nie wyglądało, żeby miał żartować.
- Powtórzyć jeszcze raz? Tracimy niepotrzebnie czas. Wrzucajcie tu swoje sprzęty, no już.
- Nie mamy przecież laptopów, kazałeś nam nie brać - rzekł Zayn.
- Ale telefony i tablety macie, prawda? Szybciej chłopaki.
Wiedziałem, że każdy czeka na sygnał, na kogoś kto zrobi to pierwszy. Westchnąłem więc, wyjąłem iPhone'a i tableta, i włożyłem do worka.
- To jest chyba jakiś żart! - wrzasnął Louis. - Wysyłasz nas na jakieś zadupie, bez urazy dla pana - zwrócił się do Grzegorza. - A teraz chcesz nas pozbawić nawet kontaktu ze światem?!
- Louis, Ty akurat masz tutaj najmniej do powiedzenia. Szczerze mówiąc, na twoim miejscu w ogóle bym się nie odzywał, a tym bardziej się ze mną nie kłócił. Ma być tak jak mówię i tyle w temacie. Telefony i to już!!!
Teraz się już wkurzył. Gdy Simon się wkurzy, nie ma co z nim dyskutować. Chłopaki doskonale o tym wiedzą, dlatego niechętnie, ale każdy po kolei zaczął wkładać swoje sprzęty do worka. Szykują się ciekawe 2 miesiące, nie ma co.

środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział I

Liza
Przyjazd tych chłopaków nie był dla mnie niczym wyjątkowym. Wiem, że pewnie niektóre dziewczyny by mnie pokroiły za to stwierdzenie, ale cóż, tak właśnie było. Do mojego domu miał przyjechać najpopularniejszy zespół świata, a mnie to w ogóle nie obchodziło. Poza tym, że będą krzątać mi się po domu i będę musiała dla nich gotować to nie przeszkadzało mi to. Czas między przygotowywaniem posiłków miałam mieć wolny, więc co mi szkodzi.
Generalnie to był pomysł taty i jego przyjaciela Simona. W mediach ostatnimi czasy aż huczało od plotek o romansach, pijaństwie i wybrykach facetów, którzy zdaje się mieli być wzorem. Ale co ja tam wiem... Dlatego ich menager po przedyskutowaniu tego z moim tata, postanowił zostawić swoich podopiecznych na dwa miesiące w domu nad jeziorem, z dala od paparazzi i rozhisteryzowanych fanek. Jak oni na to zareagowali to nie wiem, ale jakoś i tak im współczuję. Mi ta okolica bardzo pasowała, ale im?

Louis
Simon miewał różne pomysły, ale tym razem przeszedł samego siebie. Naprawdę. Ok, przeginaliśmy ostatnio, ale żeby wysyłać nas do zupełnie innego kraju, na jakieś totalne zadupie i, żeby było ciekawiej, na CAŁE lato, to trzeba być albo wariatem albo nie mieć serca.

Niall
Kiedy usłyszałem o pomyśle Simona, w pierwszej chwili myślałem, że zejdę. Mógł nam zadać jakieś prace społeczne albo wyjazd do Afryki a nie do Polski i to z dala od cywilizacji. Jednak, gdy przysłowiowo "przespałem się" z tym, uznałem, że to dobry pomysł. Znowu zcalimy i zjednoczymy nasz zespół. Ostatnio każdy z nas wiele przeżył, zrobiliśmy wiele głupot i popełniliśmy masę błędów, czego konsekwencje musimy ponieść. I w sumie bardzo się cieszę na ten wyjazd. W końcu kiedyś, w bungalowie ojczyma Harrego, gdy byliśmy całkiem sami, nasz zespół stał się zespołem. Teraz nie możemy tam pojechać, bo wszyscy by sie domyślili, gdzie jesteśmy, a tam, gdzie jedziemy nikt nas nie znajdzie. Wiem, że może brzmieć to głupio, ale myślę, że poznamy sie na nowo i odbudujemy to co niemal runęło - naszą przyjaźń.

Harry
Gdyby nie to, że będzie tam jakaś laska tylko rok młodsza ode mnie, nie zgodziłbym się na to. I guzik mnie obchodzi co mówi Simon, chłopaki, moja mama czy Gemma. Ten wyjazd to nie jest dobry pomysł, ale chociaż poznam jakąś fajną sztukę. To znaczy... Mam nadzieję, że będzie fajna!

Liam
Zawsze byłem najpoważniejszy ze wszystkich z zespołu. To ja ich prosiłem, żeby się opamiętali, ja starałem się sytuację opanować, ale się nie dało. Dlatego gdyby nie to, że jestem do nich przywiązany i w zasadzie są dla mnie jak bracia, starałbym się uniknąć kary, która należy się tylko im. A tak, muszę zostawić dziewczynę i pojechać w jakiś las...

Zayn
Mam to generalnie trochę gdzieś. Przyda mi się trochę spokoju i oddechu od tego szaleństwa. Nie wiem po co chłopaki aż tak bardzo to przeżywają...

wtorek, 8 kwietnia 2014

Prolog

Życie jest zaskakujące. To jeden z wielu przymiotników, jakimi można określić życie, ale akurat to mi przyszło do głowy.
Jest nieprzewidywalne. Możesz planować przyszłość, a i tak wszystko obróci się o 360 stopni. I cóż z tym zrobić? Hmmm... No, chyba nic. Nie opłaca się, bo tego się nie zmieni.

Stoję na brzegu jeziora i wpatruję się w taflę, od której odbija się sierpniowe słońce.
Jeszcze dwa miesiące temu wszystko było inne. Nie tylko dlatego, że słońce było czerwcowe. Dlatego, że wpatrywałam się w nie sama. A teraz? Palce mojej prawej dłoni splecione są z palcami chłopaka, którego obecnie kocham ponad wszystko. Ponad to jezioro, ponad tę okolicę, ponad moje życie.
A najgorsze z tego wszystkiego jest to, że kończą się wakacje, a my stajemy na rozdrożu.
I co będzie z nami dalej?

~ * ~

Witajcie :) To mój kolejny blog, ale pierwszy w tym charakterze. W końcu zaczęłam pisać to opowiadanie ! I jestem pełna nadziei i pomysłów na ciąg dalszy ;)
Jak Wam się podoba prolog? Zaciekawił Was?
Ze spraw organizacyjnych dodam, że posty (rozdziały) będą dodawane co najmniej raz w tygodniu, nie wiem w jakich dniach.
Cóż, miłego czytania i zapraszam na mojego drugiego bloga ---> Another Life.
Buźka ;*