Liza
Następnego dnia
wszyscy byli pełni życia i mieli ochotę na zabawę. Ja zrobiłam im
pełnowartościowe, wielodaniowe śniadanie (mieli do wyboru naleśniki, tosty,
sałatkę, kanapki ze wszystkim co znalazłam w lodówce i jajecznicę), a chłopaki
posprzątali cały dom. Zayn czuł się dużo lepiej, ale pan Fabian nadal kazał mu
leżeć. Po porządkach wszyscy poszli z moim tatą dłubać coś w warsztacie, a ja
poszłam do Zayna.
- Jak się
czujesz? – usiadłam na krześle obok łóżka.
- Jeszcze moment
i będę wymiotował tym pytaniem – przewrócił oczami.
- A co ty
myślałeś? – Wkurzyłam się. – O mało nie poumieraliśmy ze strachu o ciebie,
skaczemy wokół ciebie jak służący, a ty nie możesz znieść paru pytań o twoje
samopoczucie?
- Przepraszam,
masz rację.
- Doceń, że są
wokół ciebie ludzie, którym na tobie zależy i się martwią, Zayn. Nie bądź takim
egoistą!
Wstałam z
krzesła, ale złapał mnie za rękę.
- Usiądź,
przepraszam.
Zrobiłam, o co
mnie poprosił.
- Swoją drogą
wytłumaczysz mi w końcu co ci strzeliło do głowy? Naprawdę chciałeś to zrobić?
- Chciałem. Ale
tylko przez chwilę.
- Długo to
planowałeś?
- Miałem takie
myśli, ale decyzja była spontaniczna. Nie jadłem od poprzedniego wieczoru, żeby
mieć pusty żołądek. Połknąłem tabletki, popiłem whisky i czekałem. Po prostu
siedziałem i patrzyłem w sufit. Ale przypomniały mi się moja mama, siostry i
natychmiast pobiegłem do łazienki, żeby to zwrócić. Nie było to proste, zaczęła
mnie boleć głowa, ale w końcu jakoś to wyrzygałem. Ale wtedy poczułem jak mi
się kręci w głowie, powoli traciłem świadomość, aż upadłem. Resztę znasz.
Przez całą
opowieść trzymałam go za rękę. Raz po raz głaskałam go palcami, żeby dodać
otuchy.
- Żałuję tego i
każdego za to przepraszam. Mam nadzieję, że moja mama się o tym nie dowie, bo
byłoby słabo… Nigdy nie chciałem jej zawieść, ale czułem się taki samotny.
Chłopaki się ode mnie odwrócili, nie miałem nikogo bliskiego…
- Nikt się od
ciebie nie odwrócił. Ale teraz obiecuję, że cię nie zostawię. Nawet jak
wyjedziesz.
Poczułam silną
więź do niego. Wiedziałam, że też się stanie ważnym mężczyzną w moim życiu.
- Mogę się do
ciebie przytulić?
Uśmiechnął się,
przesunął na łóżku i poklepał wolne miejsce obok siebie. Gdy położyłam się koło
niego mocno mnie uścisnął. Leżeliśmy w milczeniu. W końcu zmęczenie, nerwy,
jego ciepły uścisk – wszystko to sprawiło, że usnęłam. Obudziłam się dopiero
jak Zayn mną lekko potrząsnął.
- Czas wstawać,
księżniczko – szepnął.
- Która godzina?
- Czternasta.
- O, matko,
muszę zrobić obiad! – Szybko się ocknęłam.
- Spokojnie,
chłopaki się tym zajęli.
- A, to dobrze.
- No, oprócz
jednego – kiwnął głową w stronę fotela i dopiero zobaczyłam śpiącego na fotelu
Louisa.
- Co on tu robi.
- Nie widzisz?
Pilnuje cię – zaśmiał się.
Spojrzałam na
niego czule.
- Powiedział mi
o was – spojrzałam na niego przerażona. – Ale spokojnie, nie powiem nikomu.
- Dzięki. Pewnie
uważasz, że to nie fair wobec Nialla…
- Uważam, że
trzeba postępować zgodnie ze swoimi uczuciami. Do Nialla nic nie czułaś, więc
jesteś z Louisem, to proste. Ja jestem ostatnią osobą, która powinna ciebie czy
jego oceniać. Idę do toalety, a ty go obudź – wstał z łóżka.
Podeszłam cicho
do fotela i cmoknęłam mojego chłopaka.
- Kochanie,
wstawaj – szepnęłam mu prosto do ucha.
- Możesz mnie
budzić tak codziennie – otworzył lewe oko.
- Nie obiecuję.
- Chodź tu do
mnie – pociągnął mnie za rękę i posadził na kolanach, po czym wtulił głowę w
moją szyję. – Uwielbiam twój zapach – pocałował mnie w szyję.
- A ja uwielbiam
ciebie.
Louis
Bardzo mi się
podoba mój sekretny związek z Lizą. Nie muszę się z nią nikim dzielić, Greg
jest wniebowzięty, że odsunąłem ją od Nialla. Czego nie można powiedzieć o
blondynie. Stara się zachowywać normalnie, ale widać, że go to boli. Liza
wielokrotnie mi mówiła, że je j go szkoda i nie powinna go tak potraktować, ale
tłumaczyłem jej, że nie mogło być inaczej. Wiedziałem, że jej to nie
przekonuje, ale nic nie mogłem poradzić.
Spotykaliśmy się
albo w nocy i siedzieliśmy w warsztacie, albo wymykaliśmy się do lasu w ciągu
dnia. Między naszym zespołem znowu zapanowała głupawka i wszystko wracało do
normy. Zayn czuł się już dobrze i wizyty doktora były coraz rzadsze. Zrobiliśmy
sobie boisko do siatkówki i prawie całe dnie tam spędzaliśmy. Byliśmy w końcu szczęśliwi, kiedy wszystko
się spieprzyło.
Rozgrywaliśmy
właśnie kolejny mecz, kiedy na podwórku pojawiła się jakaś obca dziewczyna.
- O mój Boże, to
naprawdę wy!!! – Wrzasnęła i wtedy dopiero ją zobaczyliśmy.
- Emilia? Co ty
tu robisz? – Liza wyglądała na przerażoną.
- Słyszałam, że
mój tata tu przyjeżdża do Zayna, ale nie wierzyłam, że to TEN Zayn, więc
musiałam to sprawdzić. A to naprawdę One Direction!!! – Pisnęła tak głośno, że
zadźwięczało mi w uszach.
- Emilka, nikt
się nie może o tym dowiedzieć – Liza natychmiast do niej podbiegła.
- Dlaczego?
Przecież to nieprawdopodobna wiadomość!!! One Direction są moimi sąsiadami!!!
- A możesz się
przestać drzeć?! – Zayn przerwał jej gorączkowe krzyki.
- Co wy tu
robicie? Przecież słuch o was zaginął!
- Co tu robi
ktoś obcy? – Z domu wybiegł Greg. – Emilka?
- Dzień dobry.
Nie wiedziałam, że spiskujecie z One Direction.
- Co tu robisz?
Gdzie twój tata?
- W domu.
Podsłuchałam jego rozmowę z mamą i postanowiłam sprawdzić do kogo codziennie
przyjeżdża. Mogę sobie z wami zrobić zdjęcie?
- Zapraszam cię
do domu – Greg chwycił ją stanowczo i poprowadził w stronę domu.
- Ale… -
próbowała protestować, jednak Greg był niewzruszony.
Zaśmiałem się,
ale spoważniałem, gdy zobaczyłem minę Lizy.
- Mamy
przechlapane.
- Wygada się? –
Zapytał Liam.
- Oczywiście.
Nigdy jej nie lubiłam, kłapie jęzorem na prawo i lewo. Nie utrzyma tego w
tajemnicy.
- I co teraz?
- Proponuję od
razu dzwonić do Simona, bo będzie źle.
- Może twój tata
coś wskóra – zasugerował Harry.
- Wątpię.
Gra się
skończyła. Usiedliśmy na piasku i nic do siebie nie mówiąc, czekaliśmy. Liza
wpatrywała się ciągle w domek. Po kilkunastu minutach w końcu wyszli.
Poderwaliśmy się, a moja dziewczyna
ruszyła w ich stronę.
- I co?
- Emilka nikomu
nie powie, prawda?
- Tak, nie pisnę
ani słówka. Chciałabym tylko wasze autografy.
- Nie ma sprawy
– powiedział Liam i poszedł do naszego domku po kartkę i długopis.
Liza patrzyła na
dziewczynę podejrzliwie. Nie wierzyła jej, wiedziałem to. Szczerze mówiąc ja
też. Taki news dla takiej plotkary to soczysty kąsek. Rozpowie to nim zajdzie
słońce.
Daliśmy jej
autografy, chciała nas jeszcze przytulić, więc każdy sztywno, ale to zrobił.
Greg odprowadził ją do bramy, a my odetchnęliśmy z ulgą.
- Będą kłopoty,
mówię wam.
- Ale Greg
powiedział… - zacząłem, ale mi przerwała.
- Ale Greg jej
nie zna tak jak ja. Nie chodzi z nią do szkoły i nie kolegował się w
dzieciństwie. Możecie jej wierzyć, ale ja już bym proponowała się pakować –
ruszyła do domu. Zostawiliśmy ją w spokoju, bo wierzyliśmy, że nie ma racji.
Pojawiła się
dopiero na kolacji, ale nie odzywała się ani słowem. Odpuściłem jej, ale
wiedziałem, że w nocy czeka nas ciężka rozmowa. Jak co noc spotkaliśmy się w
garażu. Nie była zła. Była załamana. Gdy tylko mnie zobaczyła, a była na
miejscu przede mną, wybuchła płaczem.
- Kochanie, nie
płacz – objąłem ją i głaskałem po plecach.
- Nadal nie
rozumiesz? Jeszcze w tym tygodniu wyjedziecie. Ona rozpowie wszystkim, a ja was
stracę.
- Obiecała, że
nie powie. Greg na pewno jej czymś zagroził.
- Pewnie, bo wy
wszyscy znacie ją lepiej niż ja – wyrwała się z moich ramion.
- Cicho, ktoś
nas usłyszy!
- Zrozum, że ona
nie przepuści takiej okazji.
- W takim razie
cieszmy się czasem, który nam pozostał – uśmiechnąłem i zbliżyłem się do niej.
- Śmieszy cię
to?
- Nie, ale co
mam zrobić? Usiąść i płakać? Pakować się już? A co, jeśli nie powie? Nie
zakładam od razu najgorszego. I ty też nie powinnaś – nie odsunęła się, gdy
znalazłem się koło niej, więc ją przytuliłem… - Będzie dobrze – szepnąłem jej
do ucha.
Myliłem się
jednak…
***
Przepraszam za tak długą przerwę, ale kompletnie nie miałam wany do tego opowiadania. Na mojego główneo bloga trzaskam co tydzień, inne piszę oddzielnie, a na ten nie miałam pomysłu. Jednak dzisiaj wstałam i postanowiłam coś napisać ;) Ta część jest nieco krótsza, bo następna będzie raczej bardzo długa :)
Jak Wam się podoba? Przeczuwaliście, że coś się stanie i 1D wyjadą szybciej, niż zakładali? W sumie, to jeszcze nic nie wiadomo, może jednak zostaną? ;) W tym tygodniu pojawi się odpowiedź :)
MIłego dnia :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz